czerwca 02, 2017
Wygląd zewnętrzny jest emanacją wewnętrznej formy – rozmowa z blogerką Dominiką Szczechowicz
Dominika Szczechowicz – pomysłodawczyni bloga www.wszystkiegojaponskiego.pl. Inspiruje ją Japonia jako kraj, jej obyczaje, tradycje i, mimo, że nie studiowała kultury Wschodu, to jednak zamieniła swoją wygodną pracę w poczytnych pismach na życie „po japońsku”. W rozmowie zdradza, jak tamtejsze kobiety pojmują piękno. Co robią, by zachować urodę na długie lata i dlaczego wykorzystują do tego jogurty. Będzie też trochę o szkole kosmetycznej, ponieważ w Japonii do zagadnienia piękna podchodzi się całościowo.
Sylwia Cegieła: Prowadzisz bloga inspirowanego Japonią, w ramach którego organizujesz warsztaty kosmetologii japońskiej. Opowiedz trochę o nich i o tych tajemniczych 10 krokach.
Dominika Szczechowicz: Do tej pory to był cykl 3 warsztatów „Sekrety Japonek”: o pielęgnacji skóry, odżywianiu oraz ciało&umysł… Każdy z nich jest zamkniętą całością, ale wszystkie trzy się dopełniają i dopiero razem stanowią bazę do… zmiany swojego życia na lepsze. Pakiet warsztatów bardzo dynamicznie zaczyna się rozrastać i wkrótce zostanie powiększony o sekcję porządków –przestrzeni wokół siebie, w szafie i, oczywiście, w głowie!
Największą popularnością cieszy się warsztat urodowy. 10 kroków to wspaniały rytuał pielęgnacyjny. Bazuje przede wszystkim na właściwym dokładnym oczyszczaniu skóry i dobrym nawilżaniu. To cicha rewolucja w naszym podejściu do domowych rytuałów, różnicę zobaczymy już po dwóch tygodniach.
S.C.: Jak Japonki pojmują piękno? Jak dbają o urodę? Co jest dla nich najważniejsze? Jeśli miałabyś porównać europejskie podejście do branży beauty z azjatyckim, jakie różnice byś wskazała?
D.Sz.: Japońskie dbanie o urodę to przede wszystkim dbanie o skórę kompleksowo, czyli poprzez codzienną pielęgnację, dietę i tryb życia. Nie ma tu taryfy ulgowej ani drogi na skróty.
W Europie kobiety bardziej skupione są na maskowaniu niedoskonałości i upiększaniu, w Azji na dążeniu do zdrowia i prawdziwej pielęgnacji. Europejki więcej pieniędzy wydają na kosmetyki do makijażu, luksusowe perfumy i drogi modny krem. Azjatki koncentrują się na całej gamie produktów oczyszczających i nawilżających. Kochają domowe maseczki. Odwiedzają też bardzo regularnie gabinety kosmetyczne. Europejki wolą gabinety medycyny estetycznej, które szybko i doraźnie rozwiązują ich problemy.
S.C.: Uczyłaś się w szkole urodowej Yamano w Tokyo. Jak wygląda nauka?
D.Sz.: Yamano ma kilka wydziałów: od stylizacji (włosy, makijaż, paznokcie), przez aromaterapię, masaż, fizjoterapię, kosmetologię, po tradycyjne sztuki japońskie (ubieranie kimono, ceremonia herbaty i układanie kwiatów) oraz oprawę i organizację ślubów. Moje zajęcia obejmowały dermatologię, anatomię, fizjologię ruchu, podstawę dietetyki, chemię kosmetyczną, anatomię struktury skóry w procesie starzenia się, podstawy psychologii i chińskiej medycyny. Do tego, codzienne medytacje, godziny rozmów i praktyka w gabinecie.
S.C.: Opowiedz o nawykach pielęgnacyjnych Japonek? Czego mogłyby się nauczyć od nich Europejki?
D.Sz.: 10 kroków to podstawa. Plus świadomość, że wygląd zewnętrzny jest emanacją wewnętrznej formy. Jesteśmy tym, co jemy , co czujemy i jak siebie traktujemy na co dzień. To wszystko widać na twarzy i niczym się tego nie da oszukać. Można natomiast skórze pomóc. Japonki kochają mezoterapię. Proste zabiegi polegające na pobudzeniu własnych tkanek do regeneracji to hit nowoczesnej kosmetologii. Igły i zwinne ręce ciągle mogą zdziałać cuda.
S.C.: W japońskiej szkole do pielęgnacji urody wykorzystujesz też jogurty. Jakie mają działanie? Czego jeszcze uczysz na swoich warsztatach w Polsce?
D.Sz.: To prawda. Naturalne „kuchenne” składanki doskonale sprawdzają się do przyrządzania domowych maseczek. Uwielbiam te na bazie jogurtu, który doskonale nawilża, koi i regeneruje skórę. Taka maseczka jest bombą witamin i minerałów. Fantastycznie miksuje się z miodem, awokado i innymi smakołykami. Daje doskonałe efekty. (Receptury: http://wszystkiegojaponskiego.pl/jogurtowe-maseczki).
Przygotowuję teraz przepisy do domowych peelingów. Są bardzo proste i szybkie do zrobienia. Do tego są też łatwe w użyciu, dlatego zupełnie nie warto kupować gotowych w sklepie. Na moich warsztatach dużo rozmawiamy o praktycznych trikach i sposobach użytecznych każdego dnia. Podpowiadam, w co naprawdę należy zainwestować, a gdzie zupełnie nie należy przepłacać. I jak to wszystko wplatać w nasze zwykłe codzienne życie, nie wywracając go „do góry nogami”.
S.C.: Masz rację, nie można pozwolić sobie, aby dbanie o urodę zajmował nam cały dzień. To się musi dziać. Bardzo dziękuję za tę krótką, ale niezwykle ciekawą rozmowę.